I stało się… założyłam blog, a przynajmniej tak mi się wydaje… Nie jestem pewna, czy ogarnę wszystkie sprawy techniczne związane z blogowaniem, ale spróbuję… Może to mało rozsądne, że na pięć dni przed oficjalnym rozpoczęciem urlopu zaczynam coś, co przecież ściśle wiąże się z moją pracą, ale przecież każdy, kto realizuje się zawodowo poza systemem ośmiogodzinnym rozumie, że „urlop” (zwłaszcza w słowniku naukowca) bynajmniej nie oznacza czasu wolnego od pracy. Dopiero wtedy się zaczyna…
Dlaczego blog? Przede wszystkim dlatego, że już od dawna zastanawiałam się nad wdzięczną forma komunikacji szczególnie z tymi, których spotykam na zajęciach – Drogimi Studentami 🙂 Ale nie tylko! Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z „Pismami katechetycznymi” św. Augustyna, w mojej głowie od razu powstał plan stworzenia swoistej skrzynki pocztowej dla dzisiejszych Deogratiasów, którzy napotykają różne trudności w swej pracy katechetycznej (tudzież przygotowując się do niej). Zresztą kto wie… może gdyby św. Augustyn był nam współczesny, również skorzystałby z blogosfery 😉
Mam nadzieję, że wystarczy mi zapału (i czasu!), by mój pierwszy wpis nie okazał się ostatnim 🙂 A zatem – do… przeczytania! 🙂