Czym się różni żaba od najbardzieja?

Gdy się jest dzieckiem, to poczucie humoru zwykle jest adekwatne do wieku… Pewnie dlatego nie krępuje mnie zbyt mocno fakt, że jako kilkulatka zaśmiewałam się z żartu: „Czym się różni żaba od najbardzieja? Żaba jest cała zielona, a najbardziej na pysku”…

Od tego czasu minęły trzy dekady. Cóż więc się stało, że akurat teraz przywołałam w mej pamięci ów żart? Śpieszę wyjaśnić… Otóż przyszedł mi on na myśl w kontekście trzech dekad religii w szkole oraz popularnych w ostatnich dniach nagłówków z prasy katolickiej. Nagłówki te złowieszczo oznajmiają, iż „tylko 2,4 proc. przyszłych księży chce uczyć religii”:
https://pl.aleteia.org/2020/09/08/tylko-24-proc-przyszlych-ksiezy-chce-uczyc-religii-rozmowa-o-kandydatach-do-kaplanstwa/

Prezentacja wyników badań zawierających takie stwierdzenie odbyła się także na zjeździe Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Gnieźnie.
Po przeczytaniu takiej informacji, natychmiast chciałam sięgnąć do książki ks. K. Pawliny „Powołania kapłańskie AD 2020”, jednak nie była dostępna. A szkoda, bo z chęcią zobaczyłabym, jak dokładnie brzmiało pytanie zadane klerykom. Skoro prasa życzliwie donosi, iż tak niewielu przyszłych księży CHCE uczyć religii, spodziewałabym się pytania rozstrzygającego „Czy chcesz jako kapłan uczyć religii?”. Wtedy wynik byłby niepokojący – oznaczałby, że prawie wszyscy nie chcą lub nie wiedzą, czy chcą…

Zamiast jednak pogrążyć się w otchłani rozpaczy, przyjrzałam się uważnie sposobowi prezentacji tych wyników. Sam autor badań stwierdził, iż „Interesujące są odpowiedzi na pytanie o to, jakim kierunkom pracy w Kościele pragnęliby się poświęcić przyszli kandydaci do kapłaństwa”. Zaraz, zaraz… czyżby więc pytanie brzmiało nieco inaczej, np. „jakim kierunkom pracy w Kościele pragnąłbyś poświęcić się?”. Jak dla mnie jest to prośba o wskazanie obszaru, który byłby najchętniej podjęty w posłudze kapłańskiej. Tryb przypuszczający, pytanie o pewe preferencje… (w analogicznej sytuacji podejrzewam, że każda panna młoda pragnęłaby po ślubie życia jak w bajce – i na pewno nie chodzi o pierwsze rozdziały bajki o Kopciuszku…). Bez lektury książki nie wiemy nawet, czy w pytaniu była opcja jednokrotnego wyboru, zaznaczenie kilku preferowanych odpowiedzi, czy może np. uszeregowanie propozycji?
Nie uważam więc, by uzasadnione było stwierdzenie, iż „tylko 2,4% chce uczyć katechezy [sic!]”. Oczywiście wielokrotnie podkreślałam, że w szkole uczymy religii, a nie – katechezy, więc tym razem zaniecham tych wywodów. Podobnie inną kwestią jest, skąd w przyszłych kapłanach taka niechęć do uczenia w szkole? Rozumiem, że pracując w szkole z dziećmi czy młodzieżą „w pakiecie” dostajemy dyrekcję, rodziców, mnóstwo formalności , jednak wciąż to jest jeden z rodzajów posługi Słowa. Rozumiem też, że praca w szkole nie należy do najłatwiejszych, ale przecież ktoś, kto usłyszał Jezusowe „Pójdź za Mną”, powinien liczyć się z tym, że może nie być łatwo… Wszak Pan Jezus swym naśladowcom daje krzyż, a nie – bułkę z masłem…
Odchodząc nieco od dywagacji nad przyczynami niechęci księży do szkoły i nauczania religii (w tym miejscu przepraszam wszystkich kapłanów uczących w szkołach chętnie, z zapałem i ogromnym zaangażowaniem – wiem, że istniejecie, choć zwykle głośniej jest o Waszych przeciwieństwach…). Za niezywkle niebezpieczne uważam publiczne stwierdzenia takie jak w przytoczonych artykułach – czyż odtąd niektórzy księża (tak obecni, jak i przyszli) nie poczują się usprawiedliwieni niechęcią do nauczania religii, bo przecież „tylko 2,4% przyszłych kapłanów chce uczyć w szkole”? Nie szkodzi, że nie wiemy, co tak naprawdę wynika z badań… Połykacze nagłówków już wiedzą swoje…
Ot, pytano o najbardzieja, a przedstawiono żabę…

Możliwość komentowania jest wyłączona.