Tłustoczwartkowa bezsenność

Miałam położyć się wcześniej spać, ale kątem oka zobaczyłam w transmisji na Facebooku znajome twarze i wiedziałam, że „na tapecie” jest religia w szkole. Dołączyłam w trakcie, więc po transmisji obejrzałam początek i… nie mogę zasnąć. Bynajmniej nie z powodu zjedzonych dziś pączków, bowiem bardziej ciężkostrawny od nich okazał się humor pani redaktor Białkowskiej z „Przewodnika Katolickiego”… Ileż to razy pani redaktor uśmiała się mówiąc kpiąco o religii (przepraszam, katechezie, bo nie do końca chyba widzi różnicę)! Piosenki, tematy lekcji, ciągle to samo… buahahaha! Bardziej rozbawić może chyba tylko obiektywność dzisiejszych dziennikarzy!
No ale do rzeczy… A rzecz dotyczyła matury z religii.
https://www.youtube.com/watch?v=lXs7DZcqSX8


Faktycznie, temat pojawił się kilka dni temu w mediach. Oczywiście nie szkodzi, że nikt nic na ten temat jeszcze nie wie, nie pojawiły się żadne rozstrzygnięcia prawne ani szczegóły – można rozgrzać emocje, więc niektórzy korzystają z tego. W temacie matury z religii pani redaktor jest na nie, bo jej zdaniem „polski sposób nauczania religii nie jest przygotowany do matury”. A jest to zdanie nie lada ekspertki, bo osoby, która kieeeedyś uczyła, a dziś przyznaje, że nie nadaje się do uczenia i ma nadzieję, że nigdy tego nie będzie robić. Na szczęście jest jeszcze drugi rozmówca – ks. Damian Wyżkiewicz, który dla odmiany nie tylko uczy, ale także lubi uczyć. Choć końcówka nagrania, na którą pierwotnie trafiłam, ucieszyła mnie, bo słyszałam z ust ks. Damiana rzeczy, które zasadniczo sama mogłabym powtórzyć, to niestety, ale wcześniej w rozmowie nie wszystko było tak pomyślne. Przy czym podkreślam, że to, na co zwrócę uwagę, to nie jest zwykłe czepialstwo, ale np. chęć doprecyzowania pojęć czy stwierdzeń, które padły.
1. Rozmówcy sporo czasu spędzili na dyskusji nad terminologią – religia czy teologia? Matura z religii czy teologii? Hmm… a w szkołach mamy maturę z polskiego czy polonistyki? Na kanwie tych rozważań ks. Damian Wyżkiewicz odwołał się do rzekomo pierwotnej nazwy Olimpiady Teologii Katolickiej, która na początku miała być „Olimpiadą Wiedzy Religijnej”, ale coś nie pasowało… Otóż nie – początkowo była to Olimpiada Wiedzy Teologicznej (lokalna inicjatywa w Suwałkach), dopiero potem przemianowana na Olimpiadę Wiedzy Religijnej (organizowana przez diecezję tarnowską). Ponowna zmiana nazwy na Olimpiadę Teologii Katolickiej wiązała się z patronatem Komisji Wychowania Katolickiego nad konkursem (1998) i rejestracją olimpiady w MENiS. Konieczne było „doprecyzowanie tytułu w wymiarze konfesyjnym” (więcej na ten temat zob. J. Skotnicka, Olimpiada Teologii Katolickiej jako forma katechezy pozaszkolnej na terenie diecezji płockiej w latach 1994-2010, http://mazowsze.hist.pl/21/Studia_Plockie/941/2013/35191/).

2. Gwoli ścisłości – autorem nowego „Dyrektorium o katechizacji” nie jest „Papieski Wydział Krzewienia Wiary” tylko „Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji”.

3. Padło stwierdzenie odnośnie do podręczników, iż czasami nauczyciel chciałby wyjść poza podręcznik – np. w kwestii korelacji, a to nie jest uwzględnione w podręczniku, nie widać korelacji w podręcznikach. I dlatego właśnie katecheta jest mądrzejszy od podręcznika i może poszerzyć dowolnie jego treści. A co do korelacji, to jej kształt może być różny i najbardziej owocna jest korelacja na poziomie konkretnych szkół, więc uwzględnienie jej w optymalny sposób w podręcznikach wcale nie ułatwiłoby pracy katechetom (to dopiero by było uwiązanie…). Choć też nie zgodzę się, że korelacji nie ma, bo obraz, utwór literacki, mapa zawarte w podręczniku itp. wpisują się w korelację i jej służą.

4. W rozmowie padło stwierdzenie, że korelacja jest w V rozdziale „Podstawy programowej…” – pozwolę sobie zauważyć, że podstawa nie jest dzielona na rozdziały, a gdyby określić tak wyróżnione w niej działy to akurat w V nie ma korelacji, za to jest w czterech poprzednich jako punkt d.

5. W nawiązaniu do odczytanego komentarza jednej z pań oglądających, pani redaktor wyśmiała temat lekcji „Jezus Chrystus drogą i światłem”. Mam nadzieję, że nieco poważniej reaguje na słowa Ewangelii, w których Pan Jezus mówi o sobie, że jest Drogą, Prawdą i Życiem albo Światłością świata… Zresztą przez całą rozmowę przebijają irytujące komentarze pani redaktor, jakie to „głupoty” mówią katecheci, sama też ze śmiechem mówiła, jak to ucząc w szkole nie korzystała z podręcznika. Faktycznie… wybitne osiągnięcie…

6. Ks. Damian uznał za „świetny pomysł” sytuację z warszawskiego Bemowa, gdzie jedna godzina religii jest w szkole, a jedna w parafii. Hm… troszkę mi się to kłóci z wcześniejszymi stwierdzeniami o tym, jak to świetnie się uczy, zwłaszcza wplatając w nauczanie religii elementy psychologii i filozofii. Czy nie szkoda tej jednej godziny, w czasie której można by było przekazać jeszcze więcej treści?

7. Odnośnie do treści, pojawiały się m.in. stwierdzenia o teologii, która powinna znaleźć się zamiast obecnych treści z podstawy. Kłóci mi się t z relacjami rzesz katechetów, którzy uważają, że już to co jest w podręcznikach, jest za trudne… Co więcej obawiałabym się pseudospecjalistów od teologii, którzy może i sprawnie wyjaśnią takie czy inne zagadnienie teologiczne, ale nie znają Dekalogu. Obawiam się, że owa teologia bez fundamentu byłaby tą małą ilością wiedzy, która oddala od Boga (taki troszkę syndrom studenta pierwszego roku teologii… miał zaledwie kilka wykładów, ale już wszystko wie najlepiej i jest gotów recenzować całe nauczanie Kościoła…).

8. Ks. Damian odniósł się do podstawy programowej i rzekomej nieścisłości w niej, że niby do nauczania religii,a ciągle mowa o katechezie… Wyjaśnieniem będzie tytuł dokumentu. Brzmi on „Podstawa programowa katechezy Kościoła katolickiego”, zatem służy programowaniu wszelkich działań katechetycznych w parafii i szkole (z uwzględnieniem współpracy z rodziną). W odniesieniu do każdej grupy adresatów pojawia się część „podstawa programowa nauczania religii” (strony 21-24; 31-48; 57-92; 99-136).

9. Co najmniej dwa razy zauważyłam, że ks. Damian wręcz przeprosił za nazwanie nauczycieli religii katechetami. Kiedyś już podkreślałam, że choć walczę o odróżnianie lekcji religii od katechezy parafialnej, to w przypadku nauczycieli religii uważam, że nie tylko mogą, ale wręcz powinni być katechetami. Katecheta to misja, powołanie (jak np. pedagog), a wykonywany zawód czy zajmowane stanowisko to nauczyciel religii (analogicznie do nauczyciela historii, matematyki itp).

10. W odpowiedzi na pytanie z komentrza zastanawiano się, czy można oceniać za udział w jasełkach. Nie bardzo rozumiem zastanawianie się nad tym, bo jasełka zwykle odbywają się w szkole (a nawet jeśli poza szkołą, to zwykle dzieci są do nich przygotowywane w szkole i reprezentują szkołę). Uważam więc za sytuację analogiczną z udziałem uczniów w apelu z okazji 11 listopada czy święta szkoły. jest to zaangażowanie na rzecz szkoły, inni widzą konkretne efekty, więc czemu nie? Oczywiście inną kwestią jest, kto występuje – ciągle te same osoby bez dania szansy innym, osoby chętne czy wybrane/przymuszone – bo jeśli tak to tu dopiero bym widziała problem.

11. W tym wątku jeszcze pojawiła się kwestia oceniania za praktyki i ks. Damian wspomniał, że w jego szkole „ustalono kanon”. Później jednak dodał, że jeszcze za kadencji kardynała Nycza w Komisji Wychowania Katolickiego była wypowiedź, że nie wolno oceniać za praktyki, więc w tej kwestii bez zastrzeżeń 🙂

12. Jeszcze w temacie oceniania pani redaktor zadała niefortunnie pytanie: „Czy ksiądz może sprawdzać czy uczniowie byli na Mszy?”. Rozumiem, że w istocie chodziło o ocenianie praktyk i na to odpowiedział ks. Damian, bo gdyby ściśle odnieść się do pytania, to tak – sprawdzać może, np. chcąc zorientować się, ile osób słyszało niedzielną Ewangelię lub zauważyło wystrój kościoła związany z rokiem liturgicznym – od wyników tego sprawdzenia może zależeć, czy sam odczyta tę Ewangelię ponownie lub wyświetli prezentację, film, pokaże plansze itp. Samo zapytanie nie jest niczym karalnym, niewłaściwe jest ocenianie odpowiedzi.

13. O tempora, o mores… dziennikarka „Przewodnika Katolickiego” podsuwa argumenty, które by mogły zainspirować pisma niekatolickie – tak z nazwy, jak i mentalności… „Czy matura z religii nie byłaby pretekstem do szantażu emocjonalnego, np. że nie dopuści się do bierzmowania bez matury?”. Pomijam fakt, że raczej uczniowie zainteresowani maturą z religii bierzmowanie mieliby od trzech-czterech lat za sobą. Jednak mam wrażenie, że podobnie jak dawniej przy temacie matury z tego przedmiotu problem jest szcztucznie rozdmuchany, bo nawet gdyby do niej doszło, to by była dla chętnych. A czemu chętnym zabraniać? Bo inni są niechętni? Ot, tolerancja… Podobnie ks. Wyżkiewicz zamiast martwić się o swoich uczniów, zaczął snuć domysły, co z innymi wyznaniami… Tak już jest w polskim prawie, że religia katolicka nie jest traktowana inaczej niż pozostałe Kościoły i związki wyznaniowe mające prawo do nauczania swojej doktryny, zatem i one mogłyby organizować mature ze swoich przedmiotów.

14. Kolejna skucha rzeczowa – ks. Damian wspomniał, że podstawę progrmową katechezy opracowała Konferencja Episkopatu Polski Komisja Wychowania Katolickiego – nie do końca… autorem podstawy jest tylko KEP, a Komisja opracowała program nauczania religii.

15. Między wierszami pojawiła się jeszcze inna kwestia, której mam nadzieję, że moim studenci nie poznają (tak, wiem, że właśnie o niej czytacie… 😉 ) Ks. Damian przyznał, że czasem zwalnia ucznia 15 minut wcześniej, gdy tamtemu wypadnie coś ważnego. Mam nadzieję, że uczeń tę prośbę o zwolnienie ma udokumentowaną… w przeciwnym razie radzę modlić się za tego ucznia, by nic mu się nie stało podczas tego kwadransa rzekomo spędzanego na lekcji.

16. W trakcie rozmowy przypomniałam sobie, jak łatwo powstają plotki… Ks. Damian powołując się na badania ks. Pawliny stwierdził, że tylko 2,4 procent kleryków chce uczyć religii w szkole. O tym też już kiedyś pisałam… Przypomnę, że było to ” pytanie o to, jakim kierunkom pracy w Kościele pragnęliby się poświęcić przyszli kandydaci do kapłaństwa”. Aby stwierdzić na podstawie tak sformułowanego pytania, że tylko tylu kleryków chce uczyć, trzeba by mieć wiedzę, czy pytanie zakładało jedną odpowiedź czy więcej? Odpowiedzi zamieszczone w artykułach zawierających tę wypowiedź nie sumują się nawet do 100, więc można sądzić, że było to pytanie o preferowane zajęcie. A to stawia odpowiedź w nieco innym świetle, bo np. cieszy, że „45% kleryków widzi swoją posługę kapłańską jako prcę w parafii” (gdyby zaś można było udzielić kilku odpowiedzi, to raczej bardziej by martwił ten punkt – czemu nie 100%?).

17. W kontekście nauczania religii pojawił się także wątek księży i ich pracy. Od lat słyszę utyskiwania, że nie każdy ksiądz nadaje się do uczenia w szkole. Owszem, ale kapłaństwo to nie koncert życzeń, więc jeśli komuś brak talentu pedagogicznego, ale ma dobre chęci, to jest w stanie przyzwoicie nauczać. Zresztą po coś chyba są zajęcia w seminariach? A jeśli tylko po to, by uczyć, ale niekoniecznie nauczyć, to może odpowiadający za formację katechetyczną kleryków powinni być pociągani do odpowiedzialności?

I to tyle kwestii zanotowanych podczas nagrania…
Tegoroczny tłusty czwartek już przeszedł do historii. Okazuje się, że mimo tak słodkiej daty na moim blogu znowu nie było lukrowania…

Możliwość komentowania jest wyłączona.